Autor Wiadomość
aaa4
PostWysłany: Czw 13:40, 01 Cze 2017    Temat postu: wali mnie to

-Nie - Junz gwaltownie potrzasnal glowa. - Cos trzeba bylo zrobic. Jednak to wyglada na szantaz.

-Z punktu widzenia formalnego - moze. A co wedlug pana powinienem byl zrobic?

-Dokladnie to, co pan zrobil. Nie jestem hipokryta, Abel. A raczej staram sie nie byc. Nie bede potepial panskich metod, skoro zamierzam wykorzystac rezultaty. Tylko co z dziewczyna?

-Jesli Fife dotrzyma umowy, nic jej nie bedzie.

-Zal mi jej. Nie lubie sarkanskiej arystokracji za to, jak postepuja z Florina, ale nie moge nie wspolczuc dziewczynie.

-Jako jednostce, tak. Bo prawdziwa odpowiedzialnosc spoczywa na samej Sark. Sluchaj, pan, czy calowal pan kiedys dziewczyne w samochodzie?

Junz usmiechnal sie leciutko katem ust.

-Tak.

-I ja tez, chociaz pewnie musze siegnac pamiecia dalej niz pan. W tej chwili w takie rzeczy moze bawi sie moja najstarsza wnuczka. Czymze jest pocalunek ukradziony w samochodzie, jak nie wyrazem najnaturalniejszego w Galaktyce uczucia? Sprobujmy spojrzec na to tak. Jest dziewczyna, z wyzszych sfer, ktora zbiegiem okolicznosci znalazla sie w jednym pojezdzie z - dajmy na to - manicure kabaty
przestepca. On wykorzystuje okazje i caluje ja. Pod wplywem impulsu i bez jej zgody. Co ona moze czuc? Co moze odczuwac jej ojciec? Upokorzenie? Mozliwe. Gniew? Oczywiscie. Zlosc? Niesmak? Uraze? Zgoda na wszystko. Ale uwazac corke za zhanbiona? Nie! Do tego stopnia zhanbiona, ze jest gotowy narazic zywotne interesy panstwa, aby zatuszowac sprawe? Bzdura!

Tymczasem tak wlasnie wyglada sytuacja, a moglo sie to zdarzyc wylacznie na Sark. Ta Samia nie zrobila nic zlego; byla tylko uparta i troche naiwna. Jestem pewien, ze juz ja ktos calowal. I jeszcze nieraz pocaluje; moze to byc kazdy procz Florinczyka; nikt nie powie jej zlego slowa. Ale ja pocalowal Florinczyk! To niewazne, ze ona nie wiedziala. Niewazne, ze on wymusil ten pocalunek. Gdybysmy opublikowali zdjecie Samii w ramionach Florinczyka, uczynilibysmy nieznosnym zycie tej dziewczyny i jej ojca. Widzialem twarz Fife'a, gdy patrzyl na zdjecie. Nie mozna bylo poznac, ze Mieszczanin jest Florinczykiem. Byl w stroju Sarkanczyka, a czapka dobrze zakrywala mu wlosy. Ma jasna skore, ale to niczego nie dowodzi. Mimo to, Fife wie, ze to nie lada gratka dla wszystkich zainteresowanych skandalami i sensacyjkami i ze zdjecie zostanie uznane za niepodwazalny dowod. Wie, ze jego polityczni przeciwnicy wykorzystaja je bezlitosnie. Mozesz nazywac to szantazem, Junz, i moze masz racje, lecz ten szantaz nie udalby sie na zadnej innej planecie Galaktyki. Ich wlasny chory http://www.studiopantera.pl/pedicure
system spoleczny dal nam te bron do reki, a ja uzylem jej bez wahania.

Junz westchnal.

-I na czym stanelo?

-Spotkamy sie jutro w poludnie.