aaa4 |
Wysłany: Czw 13:38, 01 Cze 2017 Temat postu: |
|
Musial milczec. Nie mogl nic powiedziec. Mogl tylko ponuro spogladac na siedzacych przed nim ludzi.
Abel! Stary ramol w nedznych ciuchach, majacy poparcie miliona swiatow.
Junz! Ciemnoskory, welnistowlosy wichrzyciel, ktory przez swoj upor doprowadzil do kryzysu.
Steen! Zdrajca! Boi sie spojrzec mu w oczy!
Mieszczanin! Jego widok byl najtrudniejszy do zniesienia. Tubylec, ktory zhanbil swoim dotknieciem corke Fife'a, po czym schronilsie za murami ambasady Trantora. Gdyby byl sam, Fife zgrzytalby zebami i walilby piescia w biurko. A tak, choc z najwyzszym trudem, musi zachowac kamienna twarz. Gdyby nie Samia... Odepchnal od siebie te mysl. Jej upor zawdzieczal wlasnym zaniedbaniom i nie moze miec teraz do niej pretensji. Nie probowala usprawiedliwiac sie ani pomniejszac swojej winy. Opowiedziala mu wszystko o swoich probach odgrywania roli miedzygwiezdnego szpiega i o tym, jak fatalnie sie one skonczyly. Zawstydzona i rozgoryczona, liczyla na jego zrozumienie - i nie zawiedzie sie. Nie zawiedzie sie, nawet gdyby mialo to oznaczac zniszczenie budowli, jaka wznosil.
-Zostalem zmuszony do zwolania tej narady - zaczal. - Nie widze sensu mowic wam cokolwiek. Jestem tu, aby sluchac.
-Sadze - odezwal sie Abel - ze Steen pierwszy zechce powiedziec swoje.
Pogarda w oczach Fife'a ubodla Steena. |
|